Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Musi się udać! Każdy krok przewidziany! Co zrobią? Czy nie są zupełnie w naszej mocy?
— Ależ są, o ile nie drapną!
— Bądź spokojny — nie drapną!
— Szczęśliwyś! Królewna bardzo piękna... Prawdziwy kwiat!
Tatura uśmiechnął się dumnie i również wąsa pogładził. Poczym zacni braciszkowie uściskali się i rozstali niezwłocznie.
Młodszy udał się do strażnicy oraz koszar wojskowych, starszy poszedł pisać rozkazy i powiadomienia do swojej komnaty. Przez otwarte okno widział rój panien, przechadzających się z młodzieńcami po alejach ogrodu, a wśród nich śliczną, jak kwiat, wyniosłą, jak palma, królewnę.
Nazajutrz zrana obudził Króla hałas, szczęk oręża, krzyki. Siadł na łożu, wysoko zasłanym, odsunął ręką złotem dzierzganą zasłonę i nasłuchiwał. Zgiełk wzrastał, więc już chciał wezwać pokojowego, żeby się zapytać, gdy ten sam wpadł do komnaty blady, zmieszany, a widząc, że Król już nie śpi, padł na kolana na stopnie łożnicy.
— Miłościwy Panie! Bunt!...
— Jaki bunt? Ubieraj mię! — rozkazał Król, czując, że zbliża się ważna chwila i zbierając resztkę sił i zimnej krwi.
O nic już nie pytał sługi i nie zdradzał zbytniego pośpiechu, ale spoglądał od czasu do czasu w okno, skąd dobiegały go wśród wrzawy oderwane okrzyki.
— Niech żyje nasz Pan! Niech żyje Wielki Strażnik Królewski Tatura!... Nie chcemy ginąć!... Królewna... Królewna!... Wołać Króla... Chcemy widzieć Króla!
W przyległej sali zatupotały wreszcie nogi, zaszemrały głosy i przez otwarte drzwi wtoczyła się przedewszystkim nawpół ubrana, owinięta w jakiś płaszcz jedwabny Królowa, za nią również nieubrane i wystraszone niewiasty. Widząc męża, spokojnie rozczesującego brodę, Królowa podniosła ze zgrozą pulchne ramiona:
— Ty zajmujesz się swoją urodą, a tam żołdactwo już wdziera się na schody!