Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
330
MAŁŻEŃSTWO I MIŁOŚĆ.

Po skończeniu narady, goście niezwłocznie pospiesznie odjeżdżają. Niekiedy lisy, wódkę lub pieniądze (10 do 15 rubli) swaci, odchodząc zostawiają na stole, jako płacę próbną; po powrocie, gdy znajdą ją nieruszoną, zabierają i odchodzą w milczeniu. Na południu obyczaj starodawnych zrękowin znikł.

Żadnych wejść i wyjść uroczystych niema. Piją wódkę i umawiają się o kałym. Narzeczony często sam bierze udział w umowie. Udział dziewczyny przy zawieraniu małżeństwa bardzo jest nieznaczny. Czasami spytają ją czy zgadza się wyjść za mąż; jest to już nowość i postęp. Otrzymawszy odmowę, swaci żądają zwykle drugiej córki, jeżeli jest, gdyż odprawa z niczem przynosi wogóle ujmę. Do domu, w którym odmówiono swatom, nikt już swatów w ciągu roku nie posyła (Kałym. uł., 1883 r.). Jakuci szukają sobie żon zwykle w obcych rodach (aga-usa). Nawet na południu ten zwyczaj zachował się. Twierdzą jakuci, że „nie dadzą ślubu“. Istotnie pozwolenie piśmienne na małżeństwo, jakie wymagane jest przez duchowieństwo od przedstawicieli rodowych (księcia małego), trudniej w takich razach uzyskać. Znam tylko jeden wypadek małżeństwa w obrębie rodu i, gdy kobieta niedługo po ślubie oślepła, wszyscy przypisywali to „złamaniu starego obyczaju“ (Sasybyt, Kotym. uł., 1883 r.). „Do takiego bezwstydu nie doszedł żaden Bajduniec!“... mówiła o podobnym wypadku stara jakutka Wierchojańska panu N. G. Ten sam autor upewnia, że „zamożni jakuci szukają sobie żon nietylko po za rodem ale i po za własnym naslegiem[1]. W mało zaludnionych miejscowościach zachował się zwyczaj unikania małżeństw nawet z kobietami innego rodu, ale mieszkającemi w sąsiedztwie. „Dziewczyna, mieszkająca w stronach rodzinnych, nie bywa szczęśliwą“. „Szczęśliwa córka wychodzi za mąż daleko od ojcowizny“. „Dobrze gdy woda blizko, a krewni daleko“... mówi przysłowie jakuckie[2]. Bogaci ludzie na południu starają się o żony dla synów w obcych ułusach. W ołąho, bohaterowie zawsze szukają sobie żon daleko, za „dziewiątą górą, za dziewiątym lasem — gajem, za dziewiątą doliną“. Zestawienie tych dziewięckrotnych przeszkód ze wskazówką, że starożytny „biś“ składał się z 9 „ajmaków“ a „ajmak“ z 9 rodów (aga-usa) pozwala przypuszczać, iż w umyśle narodu żyło długo przyzwyczajenie brania żony nietylko po za obrębem rodu, „ajmaku“ ale nawet związku „ajmaków“, po za obrębem „bisiów“ i „dżonów“[3]. Na zaraniu małżeństw egzogamicznych, gdy żony

  1. N. Gorochow, „Wiadomości Wschód. Syber. Oddziału Geograf.“, T. YIV. № 1 i str. 71.
  2. Chudjaków, str. 7.
  3. F. Kohn twierdzi, iż małżeństwa jakuckie obecnie egzogamiczne bardzo są ograniczone terytoryalnie, że największy procent przypada na małżeństwa w obrębie ułusu. Ze 157 rodzin spytanych okazało się 7 w obrębie rodu, 25 w obrębie naslegu, 83 w obrębie ułusu, 39 w obrębie okręgu, 1 w obrębie kraju, 2 z cudzoziemcami („Fizyologiczne i biologiczne spostrzeżenia“, str. 57).