Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żone pudełko i ruszył bocznem przejściem na tył statku. Przodem szedł podoficer i przyświecał latarnią, a zboku naukos biegły za nimi wielkie, potwornie wygięte ich cienie, odrzucone zbliska na obły, błyszczący od deszczu dach barki.