Strona:Wacław Sieroszewski - Łańcuchy.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Starosto, od jutra kieliszek wódki przed każdem jedzeniem!
— Wyrzekam się herbaty i cukru do samego Permu, o ile odrazu dostanę butelkę...
Żarty, śmiechy, przekomarzania się przerwały poważną naradę i wezwany do konwojowego oficera Wojnart, otrzymał wskazówki dość mgliste i dwuznaczne, uchwalone bez głosowania, drogą aklamacji.
— Rób, co chcesz, byłeś nas dowiózł na miejsce zdrowo i w ...dobrych humorach!
— To ostatnie przedewszystkiem!... — wołał za nim, Wujcio!... Cóż panowie, zaśpiewamy?...
— Kiedy nie wolno!...
— Komisja jeszcze się nie wypowiedziała?...
— A nie!... Wiadomo co znaczy odesłać do Komisji!...
— Głupstwo! Zakwestjonowane są pieśni polskie i rusińskie, ale nie rosyjskie!...
— Słusznie!... Po rosyjsku wszyscy umieją!... Łatwo skontrolować... Usuwając rzeczy niezrozumiałe, usuniemy powód do niezgody!...
— Gotowe!... Zgoda!...
— „O czem szumitie wy, narodnyie witii“ — deklamował Orłów.
— Chór na górę!... — komenderował Wujcio.
Wszyscy wyszli na pokład, choć tam było smutno, wilgotno, wietrzno i zimno. Na dole został tyiko chory Dżumibadze i „wieczni czytelnicy“.