Strona:Wacław Niezabitowski - Skarb Aarona.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdzieżby im się chciało szukać dla jednej wioski wody? Niech El Barrar zupełnie zniszczeje! Cóż ich to obchodzi? Więc jakże, panie? Chcesz stać się dobroczyńcą El Barrar, aby szlachetne imię twoje ze czcią powtarzały wdzięczne pokolenia.
Utopił wyczekujący, lekkim niepokojem nacechowany wzrok w twarzy Żałyńskiego.
Ten przez chwilę zwlekał z odpowiedzią..
Opowieść Araba o istniejącym w zamierzchłej przeszłości strumieniu uważał za pewnego rodzaju fantazję, którem i tak chętnie karmią się łatwo zapalne i w gruncie rzeczy naiwne umysły Wschodu. Zresztą, gdyby nawet przepływały kiedyś przez El Barrar wody jakiegoś potoku, to szaleństwem byłoby przypuszczać, że natrafi się na nie, skoro już raz zginęły bezpowrotnie w łonie piaszczystej pustyni. Według wszelkiego prawdopodobieństwa legenda o potoku była ucieleśnionym wyrazem pragnień i tęsknot tych łaknących wiecznie ożywczego żywiołu ludzi.
Pierwszym jego zamiarem była chęć wykazania Ibn Tassilowi i lekarzowi całej bezpodstawności wieści o strumieniu, lecz po krótkim namyśle zadecydował, że daremne byłoby walczyć z głęboką wiarą, jaka bezwątpienia cechowała ich słowa.
Następnie pomyślał, iż odmowa jego co do udzielenia pomocy przy poszukiwaniach zaginionego potoku uraziłaby zapewne obu Arabów,