Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Sala krótkie to przemówienie powitała powszechnym szmerem aprobaty.
Jeden za drugim padały w ciszę słowa, opowiadające się za koniecznością uchronienia od zagładu narodu japońskiego.
Cesarz zabrał głos.
— Jednomyślność, jakiej daliście panowie przed chwilą przykład, jest rękojmią, że wszyscy japończycy wytężą swe mózgi i dłonie nad sprawą ratunku! Maluje to naszą przyszłość w nieco jaśniejszych barwach! Mistrzu! — zwrócił się do Sorai-no-Nihona — Gotowi jesteśmy zaznajomić się ze światłemi radami, jakie uczeni przedstawią nam przez twe usta!
Sorai-no-Nihon podniósł się i, stanąwszy obok zawieszonej na ścianie olbrzymiej mapy, począł mówić, wskazując zebranym pałeczką poszczególne punkty mapy.
Zdaniem uczonych należało jaknajprędzej emigrować z wysp, które czy wcześniej, czy później prawdopodobnie ulegną częściowej, a nawet może i całkowitej zagładzie.
Najdogodniejszym i najbezpieczniejszym terenem do osiedlenia całego narodu wydaje się być kotlina Mandżurji, na najbliższym od wysp Japonji kontynencie Azji.
Nizina ta, zraszana potężną Sungari i całym