Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Więc miała rację pani Athow, twierdząc, że kongres w Greenwich był niezwykłym kongresem! — rozmyślał Wyhowski w powrotnej drodze.
Obecnie jasne były już dlań i zrozumiałe te okruchy rozmowy Edwarda z Athowem, toczonej w holu na krótko przed wyjazdem, jak zrozumiałe były również przyczyny niepokoju i dziwnego zachowywania się obu ich podczas trwania obrad kongresu, zachowywania, które nie uszło uwagi tak Amy, jak i pani Daisy.
Więc wyjazd ich na wyspę Jana Mayena nie był tylko zwykłą naukową wycieczką? Była to jak gdyby ekspedycja ratunkowa, wysłana nagwałt pod naciskiem jakichś bardzo ważnych i niepokojących wieści.
Okazało się więc, że obecne kataklizmy nie były niespodzianką dla wtajemniczonych. Tak wywnioskował Wyhowski, analizując teraz słowa komandora i nawiązują je do treści podsłuchanej przez niego i przez obie panie rozmowy dwóch profesorów.
Jechał coraz wolniej, pragnąc jaknajbardziej opóźnić swój powrót.
— Ach... gdyby ona spała jeszcze! Gdyby spała! — błagał w duchu niebios, stając przed willą.