Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nastąpi dziś jeszcze. Czytaj pan! Przed godziną nadeszła z Sydney!
Wyhowski przebiegł oczami podany mu papier.
„sydney stop dowództwo królewskiej marynarki wojennej stop wczoraj około jedenastej wieczorem wybuchły wulkany nowej zelandji stop cała południowa wyspa zapadła się w morze stop z północnej ocalał tylko przylądek północny z aucklandem stop wyspy lorda howego i norfolk znikły również stop o pozostałych brak dotąd wiadomości stop trzęsienie ziemi i wzburzone morze zalało i zrujnowało całe wschodnie wybrzeże australji stop są wielkie straty w morskich jednostkach wojennych stop szczegóły natychmiast stop“.
Nastała chwila długiej, przejmującej ciszy.
Wyhowski pojmował doskonale, że wiadomość o zagładzie jednej z większych i cenniejszych kolonji wielkobrytyjskich była bolesnym ciosem dla każdego imperjalistycznie myślącego syna Albionu, to też milczał, szanując smutek, wyzierający z przygnębionego oblicza oficera.
Ten zaś, podniósłszy po chwili opuszczoną na piersi głowę, rzucił półgłosem, jak gdyby potwierdzając jakąś, nurtującą jego mózg, myśl.