Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ten i ów pamiętał z czasów szkolnych? Jedne zapadają się w morze, a drugie znów „przychodzą na świat“? A niech tam! Co kogo mogą obchodzić wyspy, których brzegi przez większą część roku skute są lodowemi polami! Nie przychodzi przecież z nich ni herbata, ni kawa, nie rodzą się tam pomysły nowych, kakofonją zatrącających, melodji jazz bandowych, nie importuje się stamtąd nowych, egzotycznych tańców! Więc po co wogóle istnieją takie wyspy? Niech się dzieje, co chce z niemi! Świat ma ważniejsze sprawy na głowie!
I kawiarniani politycy robili zakłady na temat, czy francuzi pierwsi wkroczą do Piemontu, czy też oczekiwać będą gości na zajętej przez siebie linji i czy zapowiadana hucznie w prasie włoskiej wyprawa do Tunisu zakończy się pamiętną Aduą, czy też weźmie inny obrót.
Panie zawzięcie sprzeczały się o kolor włosów i sposób czesania się morganatycznej małżonki ks. Walji.
Francuz Remogner, jeden z najsławniejszych geologów świata, omówił w naukowym miesięczniku paryskim, wypadki na Oceanie Lodowatym, przypisując im wielkie znaczenie i przepowiadając, dość mglisto zresztą,