Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/493

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wyhowski szarpnął się wtył, lecz równocześnie szalony ból w prawem przedramieniu odebrał mu na chwilę przytomność.
Jak przez mgłę posłyszał trzask wyłamywanych kości.
Rewolwer wysunął się z drętwiejących palców.
Japończyk targnął silnie jego ramieniem. Czerwone koła zamigotały w oczach Wyhowskiego. Party ciężarem ciała napastnika, nawpół omdlały z bólu osunął się na ziemię.
Talao Matsue rozciągnął się na nim wygodnie, przytrzymując jego ręce.
Wyhowski z wysiłkiem odwrócił głowę w stronę samolotu.
Tomari biegł pędem ku „Ptakowi“.
— Amy! — zakrzyknął Wyhowski.
Matsue lekkim poruszeniem przekręcił jego wyłamaną rękę.
— Amy! Strzelaj! — krzyczał dalej Wyhowski, nie bacząc na tortury zadawane mi przez kapitana.
Ten roześmiał się pogardliwie.
— Zresztą... krzycz, ile ci się podoba! Jeden mój ruch, a krzyk twój przejdzie wnet w wycie dobijanego wilka! O... widzisz! — szarpnął wyłamaną ręką europejczyka, to-