Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/489

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i udał się na ich spotkanie, prosząc Amy, aby pod żadnym pozorem nie opuszczała kajuty.
Spotkanie nie miało cech serdeczności.
Tomari zaledwie skinął głową na powitanie. Stanął na uboczu, rzucając co chwila szybkie spojrzenia ku grupie skał, kryjących „Ptaka“.
Wyhowski zauważył, że pomimo usiłowań zapanowania nad sobą, młody japończyk z każdą chwilą stawał się coraz więcej niespokojnym.
Naodwrót Talao Matsue podobny był do kamiennej statui. Na obliczu jego malowała się doskonała, właściwa ludziom Wschodu, obojętność.
Powitał Wyhowskiego skinieniem głowy, zatrzymując się przed nim o parę kroków.
Przez chwilę obaj mierzyli się podejrzliwemi spojrzeniami.
— Rad jestem, że panów widzę! Właśnie dzisiaj zamierzałem udać się na „Asuka-Maru“ — rzekł, usiłując brzmieniu swego głosu nadać ton jak najbardziej spokojny.
Talao Matsue jak gdyby nie słyszał jego słów. Milczał dalej, nie spuszczając chmurnego wzroku z twarzy lotnika.
— Kobieta, którą nam dałeś, okazała się