Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/473

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

temu nastąpi pomiędzy nami wzajemne zrozumienie.
Słowa kapitana wzbudziły w Wybowskim czujność. Sprawa musiała być rzeczywiście pierwszorzędnej wagi, choć pewnym był już teraz, że nie ma tego charakteru, jaki zrazu przypuszczał. Nie miał żadnej wątpliwości, że jest to wewnętrzna sprawa wyspy.
Talao Matsue zaczerpnął powietrza, jak gdyby szykując się do dłuższego przemówienia.
— Nasz dumny kraj Nipponu znajduje się już na dnie morza! Taka była wola bogów! Ze sławnego narodu japońskiego, który wzbudzał ongi podziw całego świata swą szlachetnością i bohaterstwem, nie pozostało nic! Mówiliśmy o tem nieraz już z tobą, synu innego, tak samo szlachetnego i bohaterskiego narodu! Mówiliśmy również, że może los pozostawił na ziemi naszych braci, jak pozostawił nas. Ale my nie wiemy tego napewno! To są tylko przypuszczenia, które, oby się ziściły! Nie wiemy jednak i dlatego musimy uważać siebie za ostatnich japończyków... prawda? Za ostatnich i wobec tego obowiązkiem naszym jest zachować sławny szczep japoński, aby znów, gdy ziemia powróci do życia, szczep ten zajął na niej należne mu miejsce!