Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/450

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sprawności motorów, a teraz zaproponował paniom udanie się na spoczynek, zaręczając, że obłąkany nie obudzi się ze swego snu wcześniej, jak nazajutrz.
Sam jednak pomimo zmęczenia, wywołanego walką z obłąkanym, nie zasnął. Oderwane, żadnego, luźnego chociażby, z sobą związku nieposiadające, myśli wirowały pod jego czaszką, stwarzając w niej istotny chaos, składający się z poszarpanych zdań, strzępów nielogicznych wniosków, nieprawdopodobnych przypuszczeń i zgoła dziwacznych słów.
Tak doczekał się poranka.
Rzucił wzrokiem na barometr. Wskazywał stałą pogodę, którą można było wyzyskać przy locie na przylądek Czeluskina i zbadanie wybrzeży Syberji.
Należało gruntownie opatrzeć przed tą wyprawą samolot. Wentyle silników były już nieco zużyte, więc postanowił je zamienić nowymi. Zerwał się raźno. Aby wydostać skrzynkę z zapasowymi wentylami musiał otworzyć szafę w kurytarzu. Ku swemu wielkiemu zdumieniu przekonał się, że Devey nie śpi. Leżał nawznak, utkwiwszy bezmyślne spojrzenie w metalowym suficie.
Podszedł do leżącego i delikatnie wstrzą-