Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wyniki pomiarów nie uczyniły na nim większego wrażenia.
Dowiedziawszy się, że „Asuka-Maru“ rzeczywiście znajduje się na siedemdziesiątym drugim i pół stopniu szerokości, a sto siedemdziesiątym piątym stopniu długości geograficznej, osowiałym wzrokiem wpatrywał się przez chwilę w małe okienko kajuty, poruszając bezwładnie wargami, jakgdyby nie mogąc zdecydować się na wymówienie słów, cisnących się mu na usta.
— Nowy ląd! — rozpoczął wreszcie rozmowę porucznik.
Matsue ożywił się nieco. Oderwał wzrok od okienka i spojrzał na swego pomocnika przytomniej.
— Tak... masz rację, chłopcze! Nowy ląd! Zapewne wyspa powstała skutkiem wybuchu podmorskiego wulkanu!
Zastanowił się przez chwilę. Czoło jego pofałdowały grube zmarszczki, będące świadkiem intensywnej pracy mózgu.
— Ale znów... skąd taki wybuch? Nikt nigdy nie słyszał o czemś podobnem w tej części oceanu! Zresztą, wczoraj jeszcze bawił tutaj „Ayoschi-Maru“, który nie zauważył przecież nic takiego! Chyba.... — urwał, zamyślając się ponownie.