Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szego nawet, sprzeciwu, tonem — Więc w południe, jak już mówiłem, poczyni pan pomiary! Rezultat ich natychmiast zakomunikuje pan mnie! A teraz zajmij pan czem załogę, aby nie miała czasu na przejmowanie się tą niespodzianką! Dowidzenia!
I, skinąwszy lekko na pożegnanie głową, udał się do swej kajuty, aby tam w ciszy i skupieniu jeszcze raz zastanowić się nad tem niezwykłem wydarzeniem.
Lecz nadaremnie gubił się przez parę godzin w domysłach i przypuszczeniach, studjując pilnie mapy. Rozwiązanie zagadki nie było tak łatwem; nawet spora ilość szklaneczek „sake“, posiadającej, jak twierdził zawsze, cudowną moc rozjaśniania umysłu, nie pomagała.
Zniechęcony, rzucił się wreszcie na łóżko, usiłując zasnąć. Sen miał niespokojny. Co chwila przebudzały go jakieś straszliwe mary, w gronie których „duch mórz“ odgrywał niepoślednią rolę.
Sen, zamiast go pokrzepić, zmęczył tak, że kiedy porucznik po dokonaniu pomiarów zjawił się w jego kajucie z raportem, Talao Matsue czuł się kompletnie rozbitym i jakgdyby słabym.
Temu stanowi przypisać należało fakt, że