Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/410

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

prac, przeprowadzanych w Mandżurji stosownie do zaleceń grona uczonych z Sorai-no-Nihon na czele. Wylądowali szczęśliwie w Asziho, skąd cesarz udał się autem do wielkiej tamy, zamykającej kotlinę Sungari. W parę godzin po odjeździe cesarza nadeszły wiadomości o wybuchach wulkanów wysp Japonji, a pod wieczór jeden z lotników marynarki wojennej przywiózł z Hakodate wieść o zapadnięciu się w morze Hondo, największej wyspy kraju „Wschodzącego Słońca“ i o takichże katastrofach reszty wysp.
Równocześnie prawie z przybyciem lotnika z hiobowemi wieściami wzburzone fale Pacyfiku wdarły się do kotliny Amuru, zbliżając się w szalonym pędzie ku wznoszonej na Sungari tamie.
Sado pragnął ratować swego cesarza i wystartował natychmiast z lotniska w Asziho, aby podążyć nad Sungari, lecz wściekłe wiry powietrzne uniosły aparat ku zachodowi, rzucając go wreszcie na grzbiet Wielkiego Chinganu. S do przy upadku poniósł ciężkie obrażenia. Złamał krzyż i obie nogi. Wiedział, że godziny jego życia są już policzone. Zresztą pragnął śmierci, gdyż nie chciał żyć, gdy naród jego uległ całkowitej zagładzie.