Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/377

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się stało z „Idaho”? Ze wszystkiemi, którzy znajdowali się na nim?
Z bijącem sercem wparli wzrok w niespokojne wody zatoki, upatrując wysmukłej sylwety statku.
— Jest... jest! — wydarło się zgodnym akordem z piersi ich obu.
Jednak minęły jeszcze dwie długie godziny, zanim „Ptak Nadziei” znalazł się cały i nieuszkodzony na pokładzie krążownika. Wzburzone wody zatoki długo nie pozwalały samolotowi usiąść na falach, a windowanie go na pokład dało się zaledwie uskutecznić przy wielkim nakładzie pracy całej niemal załogi.
Pomimo wczesnej pory, panie na wieść o powrocie „Ptaka” ukazały się na pokładzie, witając powracających wybuchami szczerej radości.
Zapytania i odpowiedzi krzyżowały się na wszystkie strony. Okazało się, że wybuchy dzisiejszeej nocy zupełnie wyraźnie odczuto na brzegach zatoki. Była chwila nawet, że „Idako“ znajdował się przez krótki zresztą moment w obliczu niebezpieczeństwa. Mianowicie, ponieważ stał on w dość niewielkiem oddaleniu od skalistego, wyniosłego brzegu zatoki, więc w chwilach silniejszych