Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/361

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Tak, jak kraje Ameryki środkowej! — dorzucił Selwin.
— Północny kontynent Ameryki jest zapewne pod tym względem zupełnie szczęśliwy? Zdaje się, że tam...
Geolog krótkim, przyciszonym śmiechem przerwał Wyhowskiemu w połowie zdania.
— He... he! Tylko pozornie... tylko pozornie! Kordyljery też nie są takiemi niewiniątkami... nie są, a raczej nie były! Olbrzymie pola lawowe w stanie Nevada najwymowniej mówią nam o potężnej działalności wulkanów w zamierzchłej przeszłości. Niektóre szczyty, jak naprzykład Whitney, Belknap, Shasta i inne napewno kiedyś były kraterami i to niebylejakimi. Dawno to temu, prawda, ale!... Niema na świecie nic niemożliwego! Wygasłe wulkany mogą ponownie stać się znów czynnymi. To bardzo łatwo... zresztą, nie zapominaj pan, że na płaskowyżu Kolorado czynna jest wielka ilość gejzerów! Toż samo w Parku Narodowym nad Yellowstone w stanie Wyoming! Stanowią one najlepszy dowód, że podziemne siły działają i tutaj! Co... prawda, Tomaszu? — zwrócił się do Jaggera.
Ten powstał z fotelu i zbliżył się ku nim.
— Masz rację mój stary! — rzucił, bębniąc nerwowo palcami w blat stołu. — Narazie to