Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/355

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skwapliwie szukać po wszystkich kieszeniach zapałek.
— Czy prześlemy coś „Idaho“? — zwrócił się Wyhowski do doktora, pogrążonego nadal w głębokiej zadumie.
Ten podniósł na niego zmęczone spojrzenie.
— Trzeba będzie! — rzekł po chwili. — Kobiety mogą się o nas niepokoić... zresztą, należy uprzedzić krążownik, że dzisiaj nie mają się co nas spodziewać. Zaraz przygotuję tekst!
Ujął ze stołu blok i począł szybko kreślić treść depeszy.
Wyhowski zniknął w przedziale pilota.
Za chwilę brutalny łoskot motoru, działającego luzem, rozdarł uroczystą ciszę, panującą naokół. Motor wytwarzał elektryczność, uruchamiającą nadawczy aparat „Ptaka“.
— Nie wspomniał pan nic o śmierci Dawsona? — zauważył Wyhowski, przebiegłszy oczami treść depeszy.
— Zrobiłem to celowo — odparł Jagger. — Na dowiedzenie się o nieszczęściu, którego nie sposób już odwrócić, zawsze czas.
Depesza była krótka. Zapowiadała powrót na pokład „Idaho“ na dzień jutrzejszy i donosiła o zupełnym spokoju, panującym w tej części półwyspu. Tę ostatnią wiadomość miał