Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/307

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

O Santa Madonna del Popolo! Czyżbyś przestała już czuwać nad italskim ludem?
I coraz częściej olbrzymie bazyliki i świątynie Rzymu, Florencji, Turynu, Medjolanu, skromne kościołki małych miasteczek i wiosek poczęły się zapełniać zaniepokojonym tłumem, pragnącym znaleźć pocieszenie w modlitwie.
Monte Amiata wybuchnął dopiero w dwa tygodnie po wypadkach na Trazymeńskiem jeziorze. Wybuchy jego były tak silne, że w ciągu kilkunastu zaledwie minut Orvietto, leżące na linji kolejowej Florencja — Rzym, zostało kompletnie zburzone. Nie pozostał tam nawet, jak się to mówi, kamień na kamieniu.
Pierwszy wstrząs, najsłabszy z ogólnej liczby czternastu, miał miejsce o godzinie drugiej w nocy. Zbudził on z głębokiego snu mieszkańców miasta, którzy, nie zdając sobie zrazu sprawy z położenia, skupili się, opuściwszy swe domostwa, na wąskich uliczkach i placach, zamiast szukać ocalenia na wolnych przestrzeniach poza miastem.
Drugi wstrząs i niebawem, najsilniejszy ze wszystkich, trzeci zwalił im na głowy kamienie i gruz rozpadających się, na podobieństwo domków z kart, kościołów i gmachów.