Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się ile jest prawdy w bezładnych opowieściach pasterzy.
Niestety, ci ostatni nie kłamali.
Monte Amiata stać się miał w niezadługim czasie takim samym wulkanem, jak Wezuwiusz lub Etna.
Ludzi ogarnęło osłupienie.
Nikt nigdy przecież nie słyszał, aby Toskanja była krajem wulkanicznym! Co innego południowe prowincje Italji! Tam od najdawniejszych już czasów działały moce podziemne. Ale tutaj... nieomal na północnym krańcu Italji?
Więc okazuje się, że każdy, najniewinniej wyglądający, pagórek może lada chwila zamienić się w dymiący trującymi gazami, w rzygający strumieniami straszliwej lawy wulkan!
Cóż się to dzieje?
Dzisiaj Monte Amiata, a jutro, lub pojutrze Gran Sasso d‘Italja, Monte di Pretaria, Monte Falterona, Monte Cimone i setki... setki innych szczytów, wznoszących się dumnie ponad rojnemi dolinami, poczną przez szerokie gardziele kraterów pluć ogniem i lawą!
Jakto? Więc na italskiej ziemi niema już zupełnie spokojnego i bezpiecznego zakątka?