Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sta“, nowa wieść, jak grom, poraziła ludność Italji.
W krótkich odstępach czasu wydarzyły się w Toskanji dość silne drgania skorupy ziemskiej. Ucierpiała nieco Peruggia i Orvieto.
Wody historycznego Trazymeńskiego jeziora w parę dni po owych drganiach z chłodnych przemieniły się zrazu w ciepłe, a niebawem w gorące, jak wody gejzerów Islandji.
Wreszcie poczęły wrzeć.
Dzień i noc kłęby pary zasłaniały jezioro przed wzrokiem tysięcy ciekawych, którzy zbiegli się z okolic celem przyjrzenia się niezwykłemu widowisku.
Lecz niebawem nowa wieść spadła na tłumy, jak piorun, oszałamiając je swą grozą.
Oto pasterze, dozorujący stad na żyznych zboczach Monte Amiata, wznoszącego się tuż nad fałami rzeki Ombrone na wysokość tysiąca siedmiuset kilkudziesięciu metrów, spuścili się wraz ze swemi stadami w doliny, przerażeni gwałtownemi drganiami wierzchołka góry i wydobywającymi się z pośród skalnych szczelin duszącymi gazami i kłębami pary.
Natychmiast grono uczonych wdarło się na stromy szczyt Monte Amiata, aby przekonać