Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wijącą się przez pagórki, porosłe obficie winną latoroślą.
Pani Athow wparła weń zdumione wejrzenie.
— Jakto? Po tem wszystkiem ma pan jeszcze chęć pozostawania tutaj dłużej?
Lecz niespodziewanie dla swej przyjaciółki Amy poparła zamiar Jerzego. Dlaczego nie skorzystać z nadarzającej się sposobności i nie odwiedzić Martniego? Tembardziej teraz, w okresie coraz częściej powtarzających się kataklizmów. Odwiedziny w obserwatorjum mogą być rzeczywiście ciekawe. A nuż Martini udzieli im jakichś wyjaśnień, tyczących się owych katastrof. Zresztą dla niej, Amy, wizyta u Martiniego będzie tembardziej miła, że był on wielkim przyjacielem jej męża.
Ten ostatni argument przełamał niechęć Daisy do odwiedzenia obserwatorjum. Niemniej, w ciągu tych trzydziestu minut, jakie zużyli na przebycie krętej drogi do obserwatorjum, podejrzliwym i niespokojnym wzrokiem śledziła strzępiaste kłęby dymu, wydobywające się w miarowych odstępach czasu z krateru wulkanu.
Profesor Martini, żwawy, choć siwy już