Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

to osławione „oślaste“ zaprzęgi, posuwające się zazwyczaj iście żółwim ruchem.
Z prawej strony, w dość sporem oddaleniu od szosy, pędził ku nim pociąg osobowy, zdążający z S. Giuseppe do Torre Annunziata. Szyby jego okien mieniły się różowymi odblaskami słońca, skłaniającego się nad zatoką Neapolitańską.
Znajdowali się w połowie drogi do Terziano. Wyhowski począł zmniejszać stopniowo bieg maszyny, mierząc wzrokiem odległość, dzielącą go od nieruchliwych zaprzęgów.
Nagle w pewnej chwili kierownica zadrżała w jego ręku. Auto uczyniło niesamowity skok w kierunku prawej strony szosy. Błyskawicznym ruchem dłoni, zaciśniętych na kole kierownicy, zdołał skręcić o cal od niezbyt głębokiego rowu, biegnącego wzdłuż szosy.
Do uszu jego dobiegły dwa okrzyki przestrachu, jakie się wydarły z piersi pań.
Odwrócił ku nim głowę, pragnąc je uspokoić uśmiechem, lecz w tejże chwili Fiat zatoczył się kilkakrotnie z boku na bok, jak pijany.
Zwolnił zupełnie bieg maszyny, podejrzliwym wzrokiem ogarniając kierownicę.