Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i prostokąty murów, wznoszące się nisko ponad ziemią.
To straszliwe w swem spokoju cmentarzysko Pompei, odgrzebane z pod warstw popiołów i ziemi, aby raz na zawsze świadczyło wobec świata o tragedji zagłady.
Ponure „memento mori“ dla żyjących.
Przeciwległy kraniec równiny począł zbliżać się coraz szybciej. To Wyhowski, korzystając z małego ruchu kołowego na drodze, nadał swemu Fiatowi szybkość sześćdziesięciu kilometrów na godzinę.
Przemknęli przez spowite w girlandach zieleni i kwiecia Boscoreale, puste zupełnie i ciche. Kto żyw z mieszkańców znajdował się tej chwili w winnicach.
— Idealna droga! — pomyślał Wyhowski, mierząc wzrokiem biegnącą prosto, jak strzała biel szosy.
Przyspieszył biegu, osiągając szybkość osiemdziesięciu kilometrów. Wiedział, iż sprawi tem przyjemność Amy, która przepadała za szybką jazdą.
Mógł to uczynić tem śmielej, że szosa, jak okiem mógł dosięgnąć, była zupełnie pusta. Dopiero na krańcu jej, pod samem już Terziano, widniały na niej małe punkciki. Były