Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wyhowski w tym momencie miał wrażenie, że przed nim siedzi nie przymusowy ongi emigrant, towarzysz socjalistów z Zurichu, a wielki pan, arystokrata, przywykły nie dostrzegać w proletarjuszu ludzkiej istoty.
Dość długo panujące milczenie przerwał wreszcie don Just, dopytując go o termin opuszczenia Barcelony.
Słowa jego zwróciły uwagę Wyhowskiego na niebezpieczeństwo pozostawania w mieście, mającem być widownią zamieszek i walk.
Zaniepokoił się przeto nieco, zwierzając się z tem de Risorowi, który namyślał się przez chwilę, zanim udzielił swej rady.
Zdaniem jego Wyhowski wraz ze swemi towarzyszkami powinien opuścić Barcelonę koniecznie jutrzejszego ranka, o ile można najwcześniej. Pierwszego, poważniejszego starcia nie należy oczekiwać wcześniej, niż w godzinach południowych. Rankiem dostęp do portu, gdzie w hangarze „Towarzystwa Żeglugi Powietrznej na morzu Śródziemnem“ stał „Ptak Nadziei”, będzie jeszcze łatwym, gdyż oddziały wojskowe w pierwszym rzędzie będą się starały nie dopuścić zrewolucjonizowanych gromad do śródmieścia i por-