Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przyjemność, zgodziłem się. Do rana prześlęczeliśmy nad mapą! Zbił mnie pod Culmem, zbił pod Ulmem, a gdy już mnie, to jest Mack‘a nie stało, kazał mi być generałem pruskim Tauenzienen i stłukł mnie na kwaśne jabłko pod Jeną!
Na drugi dzień bił mnie znów na wszystkich polach bitew, aż wreszcie zabrał mi Wiedeń i tym sposobem skończył z Austrją! I odtąd, panie, codziennie walczyliśmy na zabój, przyczem ja stale musiałem przegrywać „bo tak podawał Thiers“, na którym wzorowaliśmy się. Aż wreszcie sprzykrzyła mi się ta rola wiecznie obijanego! Akurat rozpoczęliśmy wówczas kampanję hiszpańską. Zapowiedziałem, że tym razem ja będę Napoleonem, a on wodzami hiszpańskimi i angielskimi. Spojrzał na mnie, jak na warjata!
Powiedział, iż nie myśli ponosić konsekwencji za niezdarność hiszpanów i że to mnie wypada uczynić, jako potomkowi tych „niedołężnych“ wodzów! A co do anglików, to orzekł po namyśle, że nie polacy, a właśnie hiszpanie działali z nimi wspólnie przeciw Napoleonowi, więc i ja również powinienem odcierpieć za ich błędy. No i tłukł mnie znowu bez miłosierdzia pod Tudelą,