Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Odnalazł niebawem „Timesa“ i „Echo de Paris“, lecz oba numery nosiły datę z przed dwóch dni. Rzecz prosta, że nie mogły zawierać w sobie informacji o katastrofie Lizbońskiej.
Pozatem wszystkie inne dzienniki były hiszpańskie, przeważnie miejscowe i stołeczne.
Wyhowski nie znał jednak hiszpańskiego języka.
Z pewnego zatem rodzaju zakłopotaniem i niezadowoleniem przebiegał wzrokiem tytułowe stronice dzienników, na których widniały sążnistej wielkości nagłówki, z paru poszczególnych słów których wywnioskował, że tyczą się one właśnie katastrofy.
Palący, od paru chwil obserwujący go nieznacznie, zgasił papierosa w popielniczce i przechylając się lekko ku lotnikowi zapytał doskonałą francuszczyzną.
— Widzę, że czytanie hiszpańskich dzienników sprawia panu pewną trudność!
— Nie myli się pan! Niestety, nic nie rozumiem! Jak to się mówi „ani w ząb“! — przyznał się szczerze.
— Pozwoli pan, że będę w takim razie tłumaczem — z ujmującym uśmiechem ciągnął dalej nieznajomy — Panu zapewne chodzi o szczegóły katastrofy?