Strona:Wacław Niezabitowski - Ostatni na ziemi.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w zatoce Biskajskiej. Ostry bryz dął z południa, wzdymając fale, które potrząsając swemi białemi grzywami, pędziły szybko, jedna za drugą, niezmordowanie atakując skaliste wybrzeże.
Wyhowski, chcąc dać oczom swych towarzyszek możność radowania się coraz to nowszymi widokami, prowadził aparat nisko, trzymając się jak najbliżej linji brzegowej, która aż do granicy portugalskiej oblitowała w cały szereg zatok, usianych skalistemi wysepkami.
Obie panie, nie odstępując ni na chwilkę okienek kajuty, głośnymi okrzykami zachwytu witały każde załamanie się wybrzeża, odsłaniające przez ich wzrokiem zalane blaskiem południowego słońca krajobrazy.
Lecz począwszy od Vigo, ostatniego, jakie mijali, miasta na terytorjum Hiszpanji, wybrzeże poczęło się stawać z każdą chwilą coraz bardziej monotonnem.
Znikłe urwiska i zatoki: na ich miejscu ciągnął się nizinny, po większej części dość pustynny brzeg, zamknięty od strony lądu siniejącemi w mgłach oddalenia wyniosłościami.
Po drugiej „Ptak Nadziei“ minął Oporto,