Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Z kasy gubernialnej... ja sądzę... Trzeba będzie nawet... pan piezieś jozumi, lepiej coś stjacić, coś poświęcić, byle bezwajunkowo mieć dzisiaj pieniądze! Bezwajunkowo!
— Więc poświęcaj pan sobie, bylebym miał koniecznie. Prosiłbym tylko o pewną oszczędność w... poświęcaniu. W każdymbądź razie proszę, niech mi pan da natychmiast znać, jak mniej więcej brzmi protokół. Chcę wiedzieć. Może pan zatelefonować przed udaniem się po asygnacyę. Czekam i nie ruszam się z gabinetu.
— Dobrze!
— Ile czasu potrzebuje pan na zasiągnięcie informacyi w zarządzie inżynieryi?
— Ja sądzę, jakieś trzy kwadjanse.
— A więc o dwunastej powinienem wiedzieć! Nie zatrzymuję pana, jedź pan natychmiast.
— Sługa pana pjezesa.
Wieszkowski wyszedł, a Hilary znów mierzył wielkimi krokami gabinet, spoglądał co chwila na zegarek i bił się z myślami.
Na parę minut przed dwunastą lokaj zameldował kasyera. Światowidzki nie chciał go początkowo przyjąć, lecz służący wrócił ponownie z wiadomością, że jest jakiś bardzo ważny i niecierpiący zwłoki interes. Hilary kazał go przywołać.