Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co mi pan ma do powiedzenia?
Kasyer zafrasował się.
— Panie prezesie, mamy dziś wypłatę depozytu, trzeba wykupić z Banku Państwa pięć tysięcy papierów publicznych.
Światowidzki uśmiechnął się, nie zdając sobie jeszcze sprawy z sytuacyi.
— Dobrze, lecz cóż to może mnie obchodzić? Więc pan przychodzi po to, aby takimi drobiazgami głowę mi zaprzątać? Prokurenci podpisali, akceptowali i dosyć...
— Ależ... — bąknął kasyer.
— Bez żadnych dyskusyi! Powiedziałem! Nie pojmuję, doprawdy, że pan, człowiek starszy, znający porządek, z podobnymi interesami zwraca się do mnie i o... głupie pięć tysięcy rubli...
— Kiedy, bo, panie prezesie, niema pieniędzy!
— Jakto? Niema pieniędzy?! Aha! Tak, tak! Powiada pan, że niema...
— Wpłynęło dziś ośm tysięcy za cukier, lecz wypłaciliśmy Kredytowi Powszechnemu siedm procentów wekslowych, został się tylko tysiąc...
— Braknie zatem jeszcze czterech! Czterech tysięcy? Mała rzecz! Tymczasem proszę wstrzymać wypłatę do godziny trzeciej, prawdopodobnie będą jeszcze wpływy. Ale, ale, mój panie, niech pan będzie łaskaw wydelegować dwóch