Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mogę, dlaczego to wszyscy nasi stróże podziękowali dzisiaj za służbę...
— Nic o tem nie wiem!
— Ba, pewnie, bo pan Herszkowicz zwyczajnie o tem jaśnie panu nie mówi. Byle jemu się dobrze działo, to mu wszystko jedno. Aż mi czasem dziwno, że jaśnie pan takiego, za przeproszeniem, «Mośka,» do konfidencyi przypuszcza... jemu gdzie...
— Dosyć! Nie wtrącaj się! — przerwał ostro Światowidzki.
— Ja się też nie wtrącam, tylko powtarzam, co panowie mówili...
— Kto mówił? Kto mówił? — pytał pośpiesznie Światowidzki.
Kamerdyner spojrzał z pode łba na swego pana i uśmiechnął się chytrze.
— A no któżby, jak nie kasyer? Ho, ho! Pan kasyer to życzliwy pan... niema co! Jemu do kasyerstwa, jak mnie do stolarki. Język ma, bo ma, i miele nim od świtu do wieczora. Przyszli tam po jakieś pieniądze, pana Herszkowicza nie było i dawaj zaraz wrzeszczeć po całem biurze: będzie plajta! będzie plajta!...
Światowidzki wstrząsnął się od stóp do głów.
— Ja sobie myślę — prawił dalej Jan, — co to może być plajta, aż dopiero inkasent powiada