Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi, że to niby jaśnie pan ma «zbankretować.» Ale chyba to jeszcze byłoby nie prędko. Gdzie zaś!...
— Pleciesz głupstwa, ośle!
— Toć wiem! Nie chwalący się, sam się rozumowi jaśnie pana dziwuję. Temu Łamkowszczykowi należało się, dawno się należało. Takie to harde. Już i na pokoje do jaśnie panienki zaczął chodzić!... Wczoraj to bez mała trzy godziny przesiedział...
Światowidzki postanowił przerwać tę drażniącą go rozmowę i urwał pytaniem:
— Dlaczegóż to stróże miejsca wymówili?
— A, proszę jaśnie pana...
— Odpowiadaj krótko!...
— Kiedy... tak samo pytał ich się pan Herszkowicz, a oni... ot, ciemni ludzie, powiedzieli, że krzywdy nie mają, że im płacą dobrze, tylko im się przekpiwania innych stróżów naprzykrzyły i dłużej tego ścierpieć nie mogą...
— Jakie przekpiwania?... — zaczął Światowidzki. — Cóż za przyczyna... do porzucenia służby?... Troi ci się w głowie!
— Mnie, proszę jaśnie pana, nie, ale im pewnie. Bo tłómaczyli, że cała ulica śmieje się z nich, że...
— Że... co?...