Strona:Wacław Gąsiorowski - Szwoleżerowie gwardji.djvu/344

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

opolczeńców-bratuszków, pod Wiazmą, zagarnął i jako między nimi był jego rodzony Nikita, co, przez ciotkę Eudokję, lepiej mu wypada niż kumoter. — I jak z nim się rozgadał i jak potem ni jeść ni pić, bo mu powiedzieli, że Niepoljon idzie na sioło jego, na Znamienskoje! że i szczapki z czterdziestu chat nie zostanie! I jak pan porucznik Gotartowski do duszy mu zajrzał, wszystko z niejdobył i kazał mu wracać do swoich, bo mówił: tobie swoich nie wolno, my musimy tak, bo to nasze prawo, ale nie twoje! — I jak go opatrzył i wywiódł za straże, aby go za dezertera nie wzięli. I jak, potem, dwa dni tułał się w lasach i radował, bo czuł już sioło rodzone. I jak go kupa bratuszków napadła, ściągnęła z konia, spętała i powlekła, ani słuchać nie chcąc, że on swojak, że ze Znamienskiego jest sioła. I jak, po czterech dniach głodu i chłodu, wzięto go do starszego oficera, jak ten zezwał go od szpiegów i Polaków. Jak on się pobożył, że żadnym takim nieczystym nie był, że służył sprawiedliwie, służył w preobrażeńskim, we fryndenlandzkim, w austrjackim, w trzecim woltyżerskim, kapucyńskim a w ostatku w szwoleżerji gwardji i jak oficer huknął, — łżesz, gdybyś ze Znamienskiego był, tobyś po znamieńskiemu mówił, a u ciebie z każdego słowa szlachticz zęby szczerzy! — Jak on na to przyznał, że Starykoniem Bełtowiczem pan porucznik raczyli go, lecz nie pomogło. I jak potem z niewolnikami „fchrancuzami“, czyli Niemcami, szedł i jak umknął raz nocą. I jak polem, potem, skradał się borami, tułał, błąkał, pędzany i przez piki kozackie i przez francuzkie bagnety, przez wilki i przez ludzi, przez gospodarskie brytany i przez pałki zbójeckie. I jak potem już aby się modlił, by pod progiem porucznikowym móc zamrzeć i tak zanieść mu, oddać to, co był znalazł a co porucznikowe było...
Przy tych słowach, Wańka podał Stadnickiemu sakiewkę z pieniędzmi.
— Patrzaj. Przecież ci ją dałem w Wylkowyszkach!
— Nie, wasza wielmożność, dostałem jedną — a tę, po waszym odjeździe, znalazłem w izbie, na podłodze! I nie ją tylko...