Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
213

koju, gdzie godziny całe przepędza przed minjaturą męża, co mnie niewypowiedzianie gniewa i niecierpliwi. Wolałabym była nigdy nie znać tych Osbornów, nadętych liczygroszów.“
W takim to spokoju Żorż przepędzał pierwsze lata swego dzieciństwa. W miarę jak wzrastał z wiekiem stawał się opryskliwy i rozkazujący, jak wszystkie dzieci psute przez kobiety, które nic odmówić nie są w stanie ukochanym dzieciom. Żorż kochał matkę nad życie, ale zupełnie nią był zawładnął a władza dzieci żadnego ograniczenia nie znosi. Żorż stał się wkrótce prawdziwym despotą, któremu wszyscy w domu ulegać musieli. Nikt nie mógł sobie wytłumaczyć z kąd w takiem dziecku mógł się rozwinąć ton impunujący ojca. Cokolwiekbądź malec zrobił lub powiedział, bez żadnej myśli często, jak to się u dzieci zdarza, dziadek podziwiał natychmiast rozum, spryt i głęboki pogląd dziecka a wieczorem cuda o przyszłym genjuszu w tawernie opowiadał. Tym sposobem ustaliło się przekonanie w rodzinie że w całym świecie dziecka podobnego do Żorża znaleśćby nie można, a wyniosłość w obejściu się z drugimi, uważana jako spuścizna po ojcu, była poniekąd w dziecku usprawiedliwiona.
Kiedy Żorz szósty rok skońcszył, major zawiązał z z nim stałą korenspodencję, Interesowało go czy malec chodzi już do szkoły; zapytując go o to, wyrażał życzenie i nadzieję że jego synek chrzestny zajmie odpowiednie mu w rzędzie dobrych uczniów miejsce. Major przypuszczał że mu dadzą może nauczyciela domowego, ale uważał w każdym razie że malec mógł