Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
127

swobodna wymiana żartów i konceptów tamowania jest w obec tej niezgrabnej niewinności, póki, po drugim kieliszku, ojciec nie powie: „Jack, mój chłopcze, pójdźno i zobacz jaki tam wieczór na dworze“ — poczem Jack opuszcza towarzystwo, kontent z otrzymanej wolności, ale tknięty do żywego tem że go jeszcze uważają za dziecko. Obecnie zaś James Crawley był skończonym młodym człowiekiem, za którym przemawiało wychowanie uniwersyteckie, połączone z tym nieocenionym kolorem, jakiego się nabywa żyjąc gromadnie w małem kolegium, robiąc długi, i będęc wypędzanym ze szkół i relegowanym od czasu do czasu.
James był jednakże ładnym chłopakiem, gdy przedstawił się swojej ciotce, a przyjemna powierzchowność była u niej zawsze dobrą rekomendacją. Jego rumieńce i jego niezgrabne zachowanie się nie zaszkodziły mu wcale, owszem podobały się także, jako dowody młodociannej naiwności.
Powiedział że „przyjechał na parę dai odwidzieć kolegę z uniwersytetu, i złożyć swoje uszanowanie ciotce dobrodziejce, wraz z ukłonami od papy i od mamy, którzy bardzo troskliwie kazali dowiedzieć się o jej zdrowie“.
Pitt znajdował się w pokoju gdy zaanonsowano młodzieńca, i pobladł usłyszawszy jego nazwisko. Panna Crawley miała w sobie wiele złośliwego humoru, i bawiła się wybornie tem pomieszaniem przyzwoitego swojego synowca. Wypytywała się z zajęciem o wszystkich członków rodziny pastora, i nadmieniła że ma zamiar zrobić im wizytę. Chwaliła Jakóba w jego o-