Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
126

Pani Butte nie spodziewała się wiele dobrego po misji swojego syna Jakóba, i z niewielką otuchą patrzyła na jego wyjazd. Młodzieniec ten gdy mu powiedziano w jakim celu jedzie, także nie wiele przyjemności i pożytku obiecywał sobie z tej podróży, ale pocieszała go myśl że ciocia da mu może jaką pamiątkę, która mu ułatwi zapłacenie najbardziej naglących długów przy rozpoczynającej się wkrótce nowej kampanji w Oxford — wsiadł tedy na dyliżans w Southhampton i tego samego wieczora przybył do Brighton, wraz z ulubionym swoim buldogiem, zwanym Towzer, i z ogromnym koszem jarzyn i innych produktów wiejskich, od drogich krewnych w Queens Crawley dla drogiej panny Crawley. Zważywszy że było już za poźno ażeby naprzykrzać się chorej, Jim stanął w domu zajezdnym i do piero nazajutrz około południa pojawił się u panny Crawley.
Kiedy go ciotka widziała po raz ostatni pan James Crawley był niezgrabnym wyrostkiem w tym niekorzystnym wieku życia, w którym głos zmienia się kolejno z nieludzkiego pisku na nadnaturalny bas, i odwrotnie, w którym twarz zakwita rozmaitemi wypryskami; w którym chłopcy w sekrecie próbują golić się nożyczkami swoich sióstr, a na widok innych młodych osób wpadają w strach niewytłómaczony; w którym miewają duże czarne ręce i olbrzymie stopy, daleko wystające z odzieży za krótkiej i za ciasnej; w którym obecność ich po obiedzie jest równie niemiłą kobietom, szepcącym o szarej godzinie w salonie, jak nieznośną dorosłym mężczyznom w jadalnym pokoju, których