Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

załatwiam. Przysuń mi z łaski swojej cukier, droga pani Walorozo!
— Najjaśniejszy panie, lękam się, że po śniadaniu będzie zapóźno! — wykrzyknął minister. — Jego... jego... mają ściąć punktualnie o pół do dziesiątej.
— Niechże asan nie gada o ścinaniu, asan jest źle wychowany! Asan mi odbiera apetyt! — zawołała porywczo księżniczka. — August, podaj musztardę! Powiedzcież mi jednak, kogo to mają wyekspedjować na tamten świat?
— Najjaśniejszy panie, wszakże tu idzie o życie księcia... — szepnął królowi na ucho Mrukiozo.
— Po śniadaniu! Powiedziałem już raz asanowi, żeby mi w czasie śniadania nie zawracał głowy swojemi bzdurami — odparł monarcha i w dowód najwyższej niełaski odwrócił się od Mrukiozy plecami.
— Niech Jego Królewska Mość uwzględni, że Paflagonji grozi wojna, bo jego ojciec król Padella...
— Król Padella? — wykrzyknął król. — Pleciesz koszałki opałki, mój kochany, król Padella nie był nigdy ojcem Lulejki. Ojcem jego był brat mój, nieboszczyk Seriozo.
— Ależ tu idzie o księcia Bulbę, nie o księcia Lulejkę! — zawołał minister.
— Jego Królewska Mość rozkazała mi uwięzić i powieźć na stracenie księcia, więc zakułem w kajdanki tego obmierzłego Bulbę — wtrącił kapitan. — Nie mogło mi się w głowie pomieścić, żeby Jego Królewska Mość skazywała na śmierć krew ze krwi swojej i kość swojej kości...
Kapitan nie skończył, bo król cisnął mu w łeb półmiskiem kiełbasek parowych. Księżniczka krzyknęła: ah! ah! ah! i padła zemdlona na ziemię.
— Gdzie imbryk? — krzyknął król i chlusnął na