Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Aniele mój, szkandelę rzuć nikczemną, ah, moją bądź, królewski tron dziel ze mną! Bierz serce me! patrz, leżę u twych stóp, nie puszczę cię, aż nas połączy ślub!

I plótł androny swoje dalej, a zachowywał się tak zuchwale i natarczywie, że Rózia nie mogąc sobie dać z nim rady, palnęła go wkońcu raz i drugi gorącą szkandelą. Okrzyki zachwytu Bulby zmieniły się raptem w takie wrzaski bólu, że Lulejka nadbiegł z sąsiedniej komnaty, żeby dowiedzieć się, co się stało. Zorjentowawszy się w mig w położeniu Rózi, skoczył jej na pomoc i, pochwyciwszy Bulbę za ufryzowane loki, miotał nim jak piłką po dywanach i posadzce, tak że z pięknej nastrzępionej