Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ubierał się tak długo, że Ich Królewskie Mości czekały na jego przybycie przeszło 25 minut. Król Walorozo był już w najgorszym humorze, bo spóźnienie obiadu uważał za najdotkliwszą przykrość, jaka go spotkać mogła.
Lulejka tymczasem asystował nieustannie Gburyi-Furyi i, wciśnięty wraz z nią we framugę okna, nie przestawał prawić jej komplementów. Wkońcu wszedł kamerdyner i oznajmił uroczyście, że „Jego Dostojność Książę Bulbo, następca tronu Krymtatarji nadchodzi”, poczem wszyscy przeszli do jadalnej sali.
Obiadowano w zamkniętem domowem kółku. W uczcie tej brali udział tylko: król, królowa, księżniczka (którą do stołu prowadził książę Bulbo), obaj książęta, hrabina Gburya-Furya, prezydent ministrów Mrukiozo i Safandullo, szambelan księcia Bulby. Że obiad udał się świetnie, tego możecie być pewni. A co na nim było, długoby trzeba wyliczać. To pewne, że obiad ten składał się z samych potraw, które lubicie najwięcej, a smakował wszystkim ogromnie.
Przez cały czas obiadu księżniczka Angelika zabawiała rozmową księcia Bulbę, który objadał się straszliwie i raz tylko oderwał oczy od półmiska i talerza, w chwili, kiedy Lulejka, rozpłatując kawałek gęsi, oblał cały gors jego koszuli cebulowym sosem.
Zamiast przeprosić księcia za swą nieuwagę, Lulejka roześmiał się głośno, widząc, że Bulbo ściera sos z tłustej swej twarzy i ubrania wyperfumowaną chustką do nosa. Ile razy Bulbo spojrzał na niego, Lulejka ostentacyjnie odwracał się w drugą stronę. Przy końcu uczty, kiedy Bulbo zwrócił się do niego, pytając uprzejmie: