Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tataryi, który przybywa dzisiaj na dwór mojego papy.
— Następca tronu Krym-ta-ta-ryi? — wykrztusił z trudem Lulejka.
— Tak jest, następca tronu Krym-ta-ta-ryi — powtórzyła niepoczciwa Angelika, przedrzeźniając dalej biednego Lulejkę. — Założyłabym się, żeś nawet nie słyszał nigdy o istnieniu takiego krajul Czy ty zresztą słyszałeś kiedykolwiek, cokolwiek, o czemkolwiek! Założyłabym się, że nie wiesz nawet, czy Krymtatarya leży nad morzem Czarnem, czy Czerwonem?!
— Owszem, wiem, Krymtatarya leży nad morzem Czerwonem — wyszeptał ogłuszony Lulejka.
— Ah ty, kapuściano głowo! ha! ha! ha! — wybuchnęła księżniczka szyderczym śmiechem. — Wierz mi, mój Lulejko, że jesteś tak głupi, że nie powinieneś się pokazywać w wykwintnem towarzystwie. Umiesz rozmawiać tylko o koniach i psach myśliwskich, więc poproszę papy, żeby ci kazał siąść przy oficerskim stole, między najstarszymi dragonami. To będzie kompanja najstosowniejsza dla ciebie. A teraz niech acan przestanie gapić się na mnie i zabiera się stąd jak najprędzej. Niech że acan nie zapomni przywdziać najlepszych szat na przyjęcie Jego Książęcej Mości. Prędzej, proszę mi zejść z oczu, bo nie mam czasu na gawędy z kuzynem szanownym.
— O Angeliko! — szepnął Lulejka — nigdy nie sądziłem, byś mogła być tak okrutna! Inaczej przemawiałaś ongiś, kiedy wsunąłem na twój serdeczny palec pierścionek zaręczynowy, inaczej nazywałaś mnie w ten wieczór, kiedy po raz pierwszy mnie poca...
Nigdy jednak nie dowiemy się, co uczyniła księżniczka po raz pierwszy, bo Angelika rzuciła się