Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzeźwiejszy. Zjadł ze smakiem galaretkę i móżdżek, a potem zabrał się do kurczaka i w okamgnieniu z wdzięczności dla swej ukochanej obgryzł łapki, skrzydełka, piersi, grzbiet, szyję, obojczyk, nie zostawiając ani odrobinki, i zaraz poczuł taki napływ sił i energji, że o własnej sile wstał z łóżka, ubrał się i zszedł do bawialni, gdzie spotkał się z Angeliką, która właśnie zajęta była przystrajaniem konsol w bukiety z świeżych kwiatów. Bawialnia miała wygląd uroczysty. Z wszystkich mebli zdjęto pokrowce, w świeczniki założono nowe świece, odświeżano adamaszkowe portjery, usunięto gazety i robótki, zwykle rozrzucone tu i owdzie, a na stołach porozkładano najpiękniejsze albumy. Włosy Angeliki pozwijane były w papiloty. Jeden rzut oka wystarczył, aby odgadnąć, że dwór królewski oczekuje jakiegoś nadzwyczajnego gościa.
— A ty się skąd wziąłeś tutaj, Lulejko? — wykrzyknęła Angelika, ujrzawszy wchodzącego, księcia. — Bój się Boga, jak ty wyglądasz! Co za ubranie włożyłeś na siebie! Wracaj natychmiast na gorę i przebierz się!
— Nareszcie wstałem, droga Angeliko, a wyzdrowienie swe zawdzięczam kurczakowi i galaretce, które łaskawie mi przysłałaś wczoraj.
— Kurczakowi? galaretce? czy ty masz bzika, Lulejko? nic nie wiem o żadnem kurczęciu, ani o żadnej galaretce.
— Jakto, więc to nie ty, nie ty mi przysłałaś kurczę, Anieleczko? — zapytał zmieszany Lulejka.
— Ja miałabym ci przysyłać kurczę! tegoby jeszcze brakowało! — zaśmiała się księżniczka — nie, nie, luby Lu-le-je-czko — przedrzeźniała go złośliwie. — A-nie-lecz-ka zajęta była urządzaniem pokoju dla Jego Ks. Wysokości następcy tronu Krym-