Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tylko księżniczkę Angelikę, ale i króla, i królowę, i wszystkie damy, i wszystkich panów dworu, co wywołało niesłychaną zawiść i rozgoryczenie wśród artystów paflagońskich, zazdroszczących cudzoziemcowi sławy i łaski monarszej. Król Walorozo, jakby dla ostatecznego ich pognębienia, rozkazał miłościwie wystawić na widok publiczny portrecik księcia Bulby, ofiarowany mu przez Lorenza, i opatrzył go następującym podpisem:
— „Któż z was zdolen jest stworzyć podobne temu arcydzieło?”
Potem zawieszono podobiznę księcia Bulby w jadalni pałacowej, tuż przy półeczce z przyborami do herbaty, i księżniczka Angelika podziwiała go przy każdem śniadaniu. Oblicze młodego książęcia, wyzierające z płótna, podobało się jej coraz bardziej, a po pewnym czasie zaczęło wzbudzać w niej taki zachwyt, że zapatrzona weń księżniczka raz po raz, podając królowi lub królowej herbatę, rozlewała ją przez roztargnienie na obrus. Wtedy rodzice spoglądali na siebie ze znaczącym uśmiechem i mówili sobie na ucho: — „Aha, wiemy, gdzie raki zimują!”
Tymczasem nieszczęsny Lulejka leżał w swoim pokoju i z dniem każdym czuł się słabszym, pomimo (a może właśnie dlatego), że jak na zucha przystało, zażywał wszystkie najszkaradniejsze mikstury, jakich mu Jego Eksc. Doktór Pigulini nie szczędził. Nie widywał nikogo prócz zacnego kapitana Zerwiłebskiego, choć i ten rzadko mógł go odwiedzać, gdyż był bardzo zajęty sprawami wojskowemi i nieustannemi paradami, oraz oprócz młodziutkiej służebnej z fraucymeru księżniczki, Rózi, która przynosiła mu codziennie kleik, słała jego łóżko i uprzątała jego pokój.
Każdego ranka i każego wieczora ledwie