Strona:W. M. Thackeray - Pierścień i róża.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czek. „A cóż to za szkaradny brudas!” — zawołała Gburya-Furya. — „Kto cię tu śmiał wpuścić do ogrodu, obdartusie paskudny?”
— Daj mi tę bultę — odezwała się mała dziewczynka. — Glodno mi baldzo, baldzo glodno... glód czuję...

— „Glód” — co to jest glód?” — zapytała Angelika, dając dziewczynce ciasteczko.
— Ach! ach, księżniczko — jakże dobrą, jak anielsko dobrą jesteś” — rzekła Gburya-Furya. — „Spójrzcie tylko Najjaśniejsi Państwo” — tu zwróciła się do króla i królowej, którzy nadeszli właśnie w towarzystwie