Strona:Włodzimierz Stebelski - Roman Zero.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kto tu niewinny a kto infamisem!“
A genjusz serca, w takich bolach czynny,
Szeptał Janinie, że Zero niewinny.

„Mężu!“ — krzyknęła — „Wy się bić idziecie?
Wzywasz do walki swego wychowanka?
Znalazłeś podpis żony na bilecie,
I pragniesz biedny bladej śmierci wianka?
Jakaś intryga was obydwóch gniecie,
Ja między wami dwojga — śmierci branka!“ —
I łkając z trwogi i wołając Jana,
Przed świętym krzyżem padła na kolana.

I weszła Mania z białą różą w ręku,
A choć nie znała Janiny boleści,
Wnet ją odczuła w miłości oddźwięku —
Kwiat wypadł z dłoni i kobierzec pieści —
Uklękła Mania cicho i bez jęku,
Złożyła ręce do modłów bez treści —
Marja w współczuciu, Janina w żałobie,
Tak się modliły te kobiety obie...