Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Ostatni sejm Rzeczypospolitej.djvu/473

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jąc. Ten niesłychany gwałt poruszył wszystkich do żywego. Podniosły się szemrania i protestacye nawet z pośród najtchórzliwszych.
Któryś z zelantów próbował wyjść, lecz bagnety z taką gwałtownością zaparły mu drogę, iż ledwie uskoczył w bok przed uderzeniem.
Oficyerowie na galeryach wybuchnęli szyderczym śmiechem.
Marszałek oznajmił wejście Majestatu. Wszyscy powstali, przycichło w sali.
Wszedł król w zwykłej asyście kadetów z obnażonemi szpadami, ale tuż za nim wkroczył generał Rautenfeld i zasiadł na krześle obok tronu.
Wszystkim odjęło mowę, spoglądano na siebie z zapartym tchem, zali ten obcy żołdak, rozpierający się przy tronie, nie przywidzenie? nie stwór obłąkanej imaginacyi? — Ale nie, siedział z groźbą w kamiennej twarzy i zimnemi oczyma toczył po głowach. W orderach był, przy szpadzie, wyniosły, pyszny, władczy i każdemu sercu wolnemu obmierzły.
Ogromny krzyk protestacyi wyrwał się z piersi opozycyonistów, a wraz i pruscy partyzanci jęli się wrzaskliwie domagać zagajenia sesyi i przystąpienia do obrad.
Potężny jednak głos Szydłowskiego wyniósł się ponad wszystkie.
— »Nie mam tej świątyni za prawodawczą — wołał — gdy zbrojna ręka gwałciciela wewnątrz i zewnątrz ją otacza. Niemasz sejmu i obrad wolnych, gdzie gwałt i przemoc wywiera swoje siły, a miejsce,