Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Ostatni sejm Rzeczypospolitej.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zny; jęczał przytem, łamał ręce, targał wąsiska i coraz lamentliwiej powstawał na upadek obyczajów i panowanie wszystkich grzechów.
— Przepadło już wszystko — krakał złowieszczo — mówię wraćpanu, jako przepadła Rzeczpospolita. Musi przyjść kara za grzechy. Musi Bóg pokarać winne i ogniem zgładzić tę Sodomę i Gomorę!
— Profetuj waszmość babom pod kościołem, a mnie oszczędź! — mruknął zgniewany i dosłyszawszy z bokówki głos Woyny, tam poszedł.
Paru młodzieńców z twarzami jakby zamarzłemi siedziało na kanapach, a Woyna czytał im półgłosem.
— »Potem rzekł Szczęsny (Potocki): »Ja jestem panem i stworzycielem waszym, a wszystkie ziemi polskiej mieszkance są buntownikami«. I nazwał Szczęsny wojsko polskie wojskiem nieprzyjacielskiem, a wojsko moskiewskie nazwał wojskiem wybawienia i wolności. I zaczęły się mordy, pustoszenia i pożary, a Szczęsny widział, że to wszystko było dobre dla niego, i radował się.
»I to był dzień pierwszy stworzenia.
»I rzekł Szczęsny: »Niech wszelki rząd i wszelka sprawiedliwość ustaną, niech szlachcic posłusznym będzie panu, a miasta niech się znowu pogrążą w ubóstwie i ciemności. To, co wybrani od współziomków godnie postanowili, niech będzie zbrodnią i spiskiem, a to, co ja rozkazuję, niech stanie się prawem«. Rzekł też Szczęsny: »Niech drukarnie przestaną drukować, a ludzie niech przestaną czytać, mówić, pisać i myśleć«. I nazwał to Wolnością.