Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Ostatni sejm Rzeczypospolitej.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

»Tutto scordai per lei, per Silvia infida:
»ella or mi scorda, ad altro amor s’affida«.
Śpiewała na środku salonu hrabina Camelli, przebrana za neapolitankę, w krótkiej ponsowej spódniczce i żółtawym gorsecie; na kruczych włosach miała kwadratową chustę w pasy złoto-zielone i w uszach ogromne, srebrne koła; brat jej, Martini, przedzierzgnięty w lazzarona, wtórował na gitarze, zawracając przytem smolistemi oczyma.
Sievers promieniał uwielbieniem, a za nim wszyscy, akkomodując się dwornie, dawali pozór wniebowziętych. Po każdej więc strofce trzaskały rzęsiste aplauzy i rosły głośne zachwyty.
Zaręba, korzystając z tego, wyniósł się niepostrzeżenie.
»Martir d’amor tutta la vita dura«.
Leciała za nim słodka skarga hrabiny, obejrzał się tylko za Nowakowskim i kazał spiesznie jechać do szambelanowej.
W pałacu już nie zastał nikogo: przed godziną pojechali do Pyszek, parę wiorst za miasto i w licznej kompanii.
Maciuś wykręcił na trakt Wileński.
Ale na rogatce czekała nowa mitręga: szlaban był zamknięty i osadzony jegrami. Na szczęście miał kartę Cycyanowa, dającą wolne przejazdy o każdej porze dnia i nocy; zabrało to jednak sporo czasu, nim zjawił się dyżurny oficer i rozkazał przepuścić.
— W konie, Maciuś! — krzyknął, gdy się nareszcie znaleźli na wolnym trakcie. Właśnie zabiły ponieszporne