Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Ostatni sejm Rzeczypospolitej.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Karpiński z Karpina, Korabita, nomine całej ziemi jęczącej w opresyi, prawdę powiadam! Byś widział, Najjaśniejszy Panie, trakty, którymi ciągną »przyjacielskie« wojska, tobyś mniemał, że przeszli tędy dzicy Tatarowie! Całemi milami leżą popalone wsie, znieważone kościoły, złupione dwory i potratowane zboża, nic, tylko jedna goła ziemia i niebo, ruiny, łzy i płacz jeden. Że już nawet pospólstwo, przywiedzione do rozpaczy, ucieka w lasy, aby choć zbawić żywoty z tych straszliwych terminów. Łońskie wojenne lato, a nie przywiodło nas do takiego zniszczenia, jak tegoroczne maszerunki i rekwizycye »aliantów«. Niezadługo, a w Nadbużańskim kraju nie pozostanie całej chałupy, ni ziarnka zboża i ni jednego człowieka.
— Wszak wybierają furaże wedle palet i w asysystencyi komisarzów.
— Tak miało być, ale zabierają swoim sposobem, prawem kaduka, a kto im wzbrania, nahaje uczą go uległości. Trafiają się i poczciwsi, bo wezmą sto korcy zsypki, a wystawią kwitacyę na pięćdziesiąt. Podpisać ją trzeba, bo bagnetami dyktują. A spodoba im się coś w domu, zabierają bez pardonu. Całe wozy łupów ciągną za nimi; przedają je potem żydostwu. Więc staję przed tobą, Najjaśniejszy Panie i pytam, zali niemasz już w Rzeczypospolitej prawa na łotrzyków i miecza na gnębicieli? — dokończył z mocą.
Wszystkie oczy przeniosły się z niego na króla, który stał zmieszany, niecierpliwie szarpiąc orderową wstęgą na piersiach. Ghigiotti uśmiechał się z fałszywem współczuciem, a Friese, będący zaprzedanym instrumen-