Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Ostatni sejm Rzeczypospolitej.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

odpustowy, biła służbę, nie gardząc przytem anyżówką i egipskim sennikiem.
Nowakowski zakręcił się i poszedł do sąsiednich pokojów, gdzie co chwila wybuchały swarliwe rozprawy graczów, a jakiś stary kontuszowy jegomość zaopiekował się Zarębą i po paru minutach już mu się zwierzał serdecznie:
— A ja waści uręczam, że wszystko już przepadło. Niema już Litwy, niema Rusi, niema Korony, a jedyne zbawienie we wspaniałomyślnej ludzkości Imperatorowej. Kalkulowałem tak i owak, a wychodzi jedno, że tylko...
Lokaj zameldował Cycyanowa, przyjętego uroczyście i z takimi honorami, że nawet pani domu powstała na powitanie.
Nowakowski coś z nim długo rozmawiał na stronie, aż książę, wielce osowiały, znacznie się ożywił, podał łaskawie rękę Zarębie i ukontentowawszy go paru miłemi słowami, zasiadł do kart.
Pani wróciła do fotelu, młodzieńcy do przerwanych dykteryjek, a Nowakowski przyjmował licznie napływających gości, tylko Zaręba błąkał się samotnie, nie wiedząc, co zrobić ze sobą; miał wprawdzie chęć do ucieczki, ale te rybie, białawe oczy Cycyanowa trzymały go jakby na uwięzi.
Przyglądał mu się z różnych stron i coraz nienawistniej medytował.
Trzy salony były już prawie zapchane; grano przy wielu stolikach; dym z lulek przysłonił wszystko sinawym obłokiem, z którego dobywały się nieustannie